#21 (20.11-25.11.16) Do trzech razy sztuka

Niedziela (20.11.16) Niedzielny poranek spędziliśmy na oglądaniu z żalem w oczach jak odpływają łódki w stronę Karaibów. Musieliśmy wyglądać na najbardziej odprężoną załogę. Siedzieliśmy w kokpicie oglądając te wszystkie pochody i ludzi gramolących się na swoich łodziach. Każdy miał coś do zrobienia. Ostatnie szlify przed wypłynięciem. A my.. my siedzieliśmy. Albo staliśmy na dziobie machając do oddalających się znajomych. W pewnym momencie jedna z wielkich... Czytaj dalej

#20 (29.10- 20.11.16) Gran Canaria, ARC-owe imprezy i popsuta łódź dzień przed startem

Zanim zaczniecie czytać, Drodzy Czytelnicy, mam do Was prośbę. Postanowiłem, że będę pisał dzień po dniu bloga. Coś w stylu pamiętnika, na którym uczę się pisać, by później napisać jakąś odpicowaną książkę (jeśli w ogóle mi się uda, bo to coś więcej niż bazgranie na blogu). Niestety przez dziennikowaty charakter bloga wpisy robią się długie i mam wrażenie, że nie są ciekawe. Bardziej nudnawe niż ciekawe. Wszakże ile razy można pisać, że znowu... Czytaj dalej

#19 (19.10-28.10.16) Lanzarote

Środa (19.10.16) A jutro nastało i to bardzo szybko. Wstałem o 7 by pościągać mapy pogodowe. Wydawało się, że lepszego wiatru nie możemy mieć. W cieśninie wieje w rufę, po wypłynięciu z niej odkręca i ciągle wieje w naszym kierunku. Czasem będzie wiał słabiej czasem będzie wiał z boku ale będzie wiał. Jedynie w sobotę wieczorem wiatr miał odkręcić na tyle mocno, żeby wiać nam prosto w dziób ale do tego czasu powinniśmy już dotrzeć na miejsce. Piękny plan, co... Czytaj dalej

#18 (11.10-18.10.16) Kawałek historii ORP Błyskawicy ustami wzruszonego Brytyjczyka

Wtorek (11.10.16) Kiedy poprzedniego dnia zajmowałem się imprezowaniem z podróżnikami przyjechał Brian – nasz ostatni członek załogi. Poznałem go jedząc śniadanie i okazał się bardzo ciekawym człowiekiem. Jest to Brytyjczyk na policyjnej emeryturze o przeogromnej wiedzy i dużym doświadczeniu żeglarskim. Razem z nim i Peterem zakładaliśmy przez cały dzień Lazyjacka (pokrowiec na tylny żagiel). W przerwie spotkałem kolejnych dwóch Polaków – Wojtka i Seweryna. Są to... Czytaj dalej

#17 (4.10-10.10.16) Małpy postanowiły nas okraść!

Wtorek (4.10.16) Dzień rozpoczął się od rozwieszania hamaka na jachcie. Tym samym zyskałem miano załoganta z najlepszą koją (łódkowym łóżkiem) na jachcie. Dziewczyny od razu zaczęły bawić się w „jestem stonogą”. Kładły się na hamaku a następnie obracały się do góry nogami i tak wisiały. Innymi słowy zamiast leżeć na hamaku wisiały pod hamakiem. Musiałem spróbować i muszę stwierdzić, że jest to całkiem fajna pozycja. Od paru dni, wraz z Bernie i... Czytaj dalej

#16 To może jednak łódź z Gibraltaru na Karaiby?

Środa (21.09.16) Jeśli napiszę, że znowu czekałem na odpowiedź ubezpieczalni to będzie to dla Was zaskoczenie? W każdym razie czekałem… Czekałem i czekałem, ale nie umiałem się doczekać. Sytuacja była nieco napięta, ponieważ Chris nie wiedział co zrobić a miał samolot kupiony z Teneryfy; Ted był niecierpliwy ponieważ jest to zapalony żeglarz, a tacy nie są stworzeni do siedzenia w porcie a Jenny czuła się winna, że przez nią stoimy w porcie i nie możemy zrobić... Czytaj dalej

#15 Czekamy… (12.09-20.09.16)

Poniedziałek (12.09.16) Czas przyspiesza a ja wraz z nim. Zatrzymałem się w jednym miejscu ale czuję jak czas biegnie sprintem przed siebie. Czas przestaje mieć dla mnie znaczenie. Jest i niech sobie egzystuje, ale powoli przestaję dbać o niego. Teraz mój czas wyznacza Słońce. Gdy Słońce wstanie i przygotuje się do ponownego oświetlania Ziemi, budzi mnie. Gdy zajdzie i brzuszek zrobi się pełny oraz myśli przestaną istnieć wtedy kładę się spać. Gdy Słońce nie grzeje za... Czytaj dalej

#14 Pożar na łodzi (ale nie naszej!) (5.09 – 11.09)

Poniedziałek (5.09) Gdy tylko zrobiło się jasno ruszyłem do parku w Ceucie nagrać film z życzeniami dla przyjaciół, którzy biorą ślub. Czas miałem ograniczony ponieważ o 10 Ted chciał wypływać. Przybyłem więc w pośpiechu na łódź, na której przez kolejne parę godzin czekaliśmy aż Jenny wróci z zakupów. – Hej Jenny, chciałbym już wypływać. Gdzie ty jesteś!? – powiedział lekko zniecierpliwiony Ted. – Jestem w jednym sklepie na ulicy prowadzącej... Czytaj dalej

#13 Tonąca łódź i „macie zdjęcie?” oraz pierwszy raz na Czarnym Lądzie! (I tym samym pierwszy jachtostopowy rejs) (30.09-4.09)

Na wstępie chciałbym Was przeprosić za ten wpis. Wydaje mi się taki nijaki. Niestety życie na łodzi przybrało nieco tempa i nie miałem czasu go porządnie dopracować. Obiecuję że następnym razem będzie lepiej!

Kolejne dni nabierają rutynowego trybu życia. Cały wyjazd opóźnia się z jednego prostego powodu: systemu nawigacyjnego. Ted zamówił system, który potrzebuje mieć na oceanie. Pokazuje on między innymi inne łodzie i statki, ich prędkość i kierunek. Do tego spełnia funkcję autopilota.

Read more #13 Tonąca łódź i „macie zdjęcie?” oraz pierwszy raz na Czarnym Lądzie! (I tym samym pierwszy jachtostopowy rejs) (30.09-4.09)

#12 Pierwszy jachtostop i idiota roku (25-29.08)

W bibliotece siedziałem tak długo, że obsługa delikatnie musiała mi powiedzieć, że za chwilę zamykają. Ulotniłem się więc do portu w La Linei zahaczając standardowo o marinę na Gibraltarze. Tego dnia wziąłem również zimną kąpiel w oceanie.

Być może jest to kwestia prądów, ale w zatoce między Gibraltarem a La Lineą woda jest okropnie zimna. Wziąłem prysznic (dzięki Bogu w Hiszpanii mają słodką wodę w przyplażowych prysznicach) i umówiłem się z Polakiem, że pójdziemy do weterynarza po paszport dla jego psa.

Read more #12 Pierwszy jachtostop i idiota roku (25-29.08)