Pewnego dnia postanowiłem odkryć Amerykę. Spakowałem plecak i śladem wielkich odkrywców wyruszyłem w autostopową podróż na drugi koniec świata. A co z oceanem? Z pomocą przyszedł jachtostop, który zawiódł mnie na przepiękne Karaiby. Ale jak to… JACHTOSTOP? TAK! Od setek lat ludzie zaciągają się na jachty by odkrywać nowe lądy i szukać przygód. Trwa to nieprzerwanie do dziś. Wystarczy wyruszyć do mariny, porozwieszać ogłoszenia i pytać o przejażdżkę na drugi... Czytaj dalej
#24 Podsumowanie dotychczasowej podróży
W końcu znalazłem się na drugiej stronie kuli ziemskiej. Teraz śladami wielkich odkrywców zamierzam ruszyć eksplorować ogromne połacie Ameryki Południowej i Środkowej. Zanim to jednak nastąpi muszę jakoś wydostać się z Saint Martin, ale o tym na końcu. Najpierw chciałbym podsumować całą tą wyprawę od początku. (Tak. Wiem. Jeszcze się przecież nie skończyła i jeszcze z pół roku potrwa, ale tutaj zebrałem wszystkie porejsowe przemyślenia.) CEL Moim głównym... Czytaj dalej
#22 Wyższy poziom łapania jachtostopu (26.11 – 9.12.16)
Sobota (26.11.16) Uczucie, gdy znika jedna karteczka do wyrywania z Twojego ogłoszenia jest nieocenione. Problem pojawia się, gdy nikt nie dzwoni. Chodziłem z kartonem „Doświadczony i certyfikowany załogant”. Poza spotkaniem Francuza, który powiadomił mnie, że naprawa autopilota u niego się przedłuża, nie działo się nic szczególnego. Niedziela (27.11.16) Do kolekcji „zastanowię się czy cię wezmę” doszła jeszcze jedna łódka. Nie była to łódka z zerwanej... Czytaj dalej
#21 (20.11-25.11.16) Do trzech razy sztuka
Niedziela (20.11.16) Niedzielny poranek spędziliśmy na oglądaniu z żalem w oczach jak odpływają łódki w stronę Karaibów. Musieliśmy wyglądać na najbardziej odprężoną załogę. Siedzieliśmy w kokpicie oglądając te wszystkie pochody i ludzi gramolących się na swoich łodziach. Każdy miał coś do zrobienia. Ostatnie szlify przed wypłynięciem. A my.. my siedzieliśmy. Albo staliśmy na dziobie machając do oddalających się znajomych. W pewnym momencie jedna z... Czytaj dalej
#19 (19.10-28.10.16) Lanzarote
Środa (19.10.16) A jutro nastało i to bardzo szybko. Wstałem o 7 by pościągać mapy pogodowe. Wydawało się, że lepszego wiatru nie możemy mieć. W cieśninie wieje w rufę, po wypłynięciu z niej odkręca i ciągle wieje w naszym kierunku. Czasem będzie wiał słabiej czasem będzie wiał z boku ale będzie wiał. Jedynie w sobotę wieczorem wiatr miał odkręcić na tyle mocno, żeby wiać nam prosto w dziób ale do tego czasu powinniśmy już dotrzeć na miejsce. Piękny plan,... Czytaj dalej
#18 (11.10-18.10.16) Kawałek historii ORP Błyskawicy ustami wzruszonego Brytyjczyka
Wtorek (11.10.16) Kiedy poprzedniego dnia zajmowałem się imprezowaniem z podróżnikami przyjechał Brian – nasz ostatni członek załogi. Poznałem go jedząc śniadanie i okazał się bardzo ciekawym człowiekiem. Jest to Brytyjczyk na policyjnej emeryturze o przeogromnej wiedzy i dużym doświadczeniu żeglarskim. Razem z nim i Peterem zakładaliśmy przez cały dzień Lazyjacka (pokrowiec na tylny żagiel). W przerwie spotkałem kolejnych dwóch Polaków – Wojtka i Seweryna.... Czytaj dalej
#17 (4.10-10.10.16) Małpy postanowiły nas okraść!
Wtorek (4.10.16) Dzień rozpoczął się od rozwieszania hamaka na jachcie. Tym samym zyskałem miano załoganta z najlepszą koją (łódkowym łóżkiem) na jachcie. Dziewczyny od razu zaczęły bawić się w „jestem stonogą”. Kładły się na hamaku a następnie obracały się do góry nogami i tak wisiały. Innymi słowy zamiast leżeć na hamaku wisiały pod hamakiem. Musiałem spróbować i muszę stwierdzić, że jest to całkiem fajna pozycja. Od paru dni, wraz... Czytaj dalej
#16 To może jednak łódź z Gibraltaru na Karaiby?
Środa (21.09.16) Jeśli napiszę, że znowu czekałem na odpowiedź ubezpieczalni to będzie to dla Was zaskoczenie? W każdym razie czekałem… Czekałem i czekałem, ale nie umiałem się doczekać. Sytuacja była nieco napięta, ponieważ Chris nie wiedział co zrobić a miał samolot kupiony z Teneryfy; Ted był niecierpliwy ponieważ jest to zapalony żeglarz, a tacy nie są stworzeni do siedzenia w porcie a Jenny czuła się winna, że przez nią stoimy w porcie i nie możemy... Czytaj dalej
#12 Pierwszy jachtostop i idiota roku (25-29.08)
W bibliotece siedziałem tak długo, że obsługa delikatnie musiała mi powiedzieć, że za chwilę zamykają. Ulotniłem się więc do portu w La Linei zahaczając standardowo o marinę na Gibraltarze. Tego dnia wziąłem również zimną kąpiel w oceanie.
Być może jest to kwestia prądów, ale w zatoce między Gibraltarem a La Lineą woda jest okropnie zimna. Wziąłem prysznic (dzięki Bogu w Hiszpanii mają słodką wodę w przyplażowych prysznicach) i umówiłem się z Polakiem, że pójdziemy do weterynarza po paszport dla jego psa.
#2 Powrót
Z domu wyruszyłem rano. Tego samego dnia utknąłem w Czechach i to dwukrotnie. Niestety wiele odcinków było remontowanych a tym samym wiele stacji nie działało. Wiązało się to z długimi wędrówkami i szukaniem odpowiednich miejsc do łapania stopa. Kiedy nadszedł wieczór rozłożyłem się na pobliskiej drodze do nikąd. Nieopodal myszkował, a właściwie szczurował, szczur. W międzyczasie przyjechał ochroniarz pocykać zdjęcia drogi do nikąd, którą ochraniał. Nie... Czytaj dalej