#25 Saint Martin/Sint Maarten

Saint Martin i Sint Maarten. Jedna wyspa i dwóch właścicieli. Jednym jest Francja a drugim Holandia. Mimo, że jest to na drugim końcu świata to wciąż możemy czuć się jak w Unii Europejskiej, gdyż część francuska podlega jej jurysdykcji. Ceny połączeń i smsów nie różnią się niczym od cen w Europie. Holandia dała nieco więcej wolności swoim zamorskim koloniom i obywateli Unii obowiązują już bardziej restrykcyjne zasady. Np. Trzeba mieć pozwolenie na pracę, można przebywać maksymalnie 90 dni, do paszportu jest wbijana wiza, połączenia nie są w roamingu UE itp. To zabawne, ponieważ granica między Francją a Holandią istnieje tylko na mapie i odprawiając się po Francuskiej stronie możemy praktycznie do woli przebywać w części Holenderskiej. 
*** 
Mówi się “elegancja Francja” i coś w tym jest. Najpiękniejsze tereny są po Francuskiej stronie zdala (jak na nieduży rozmiar wyspy) od zurbanizowanej części Holenderskiej. Najbardziej podobało mi się w Anse Marcel gdzie dobiliśmy naszym katamaranem. Jest to bardzo ładna zatoczka z plażą (niestety pełną ludzi). Niby prywatna (hotelowa) ale i tak nikt nie ściga za przebywanie tam. W marinie jest cicho a ptaki pięknie śpiewają umilając błogie nic nie robienie. Dookoła rozpościera się gęsta puszcza. (Właściwie cała wyspa porośnięta jest drzewami przypominającymi bardziej krzewy niż drzewa. Nie przypomina to w żadnym razie jungli ale swoją gęstością jej dorównuje. Bez maczety ani rusz.) 
Marina w Anse Marces
Marina w Anse Marcel
Pierwsze bliskie spotkanie z przyrodą.
Pierwsze bliskie spotkanie z przyrodą.
A przy plaży...
A przy plaży…
Plaża w Anse Marcel.
Plaża w Anse Marcel.
DCIM101MEDIA
Asfaltową drogą można dojechać na najwyższy szczyt wyspy – Pic Paradiso. Z niego 
rozpościera się piękna panorama na prawie całą wyspę. 
Stolicą francuskiej strony jest Marigot. Mała mieścina, w której znajduje się całkiem fajna marina dla małych jachtów, parę ulic, bazar i twierdza. Z twierdzy rozpościera się widok na okolicę i Simpsons Bay.  
Twierdza w Marigot.
Twierdza w Marigot.
W Simpsons Bay miałem okazję spędzić najwięcej czasu. Tam przez większość czasu 
mieszkałem na polskim katamaranie i przez to praktycznie cały czas obracałem się w polskim towarzystwie. 
Polacy na wyspie okazali się bardzo pomocni i spędziłem z nimi wspaniałe chwile. Od prostych pomocy, przez biesiadowanie w barach po wycieczki krajoznawcze. 
Generalnie część holenderska jest wyraźnie droższa od francuskiej. Tym samym bardziej bogata. To świetne miejsce na szukanie dorywczej pracy np. Na wielkich super jachtach. 
Simpson Bay nocą.
Simpson Bay nocą.
Największą atrakcją wyspy jest lotnisko zaraz przy plaży w Maho, gdzie samoloty przelatują nad głowami ludzi. Plaża ta obfituje w ludzi. (“Grubych Amerykanów jak określił to Amerykanin z NY.) Dzięki temu długa na parę kilometrów plaża obok jest prawie pusta. Jako dobry turysta wybrałem się i tam by poczuć gorący wiatr we włosach. Wielki Boeing zwiał mi czapkę schowaną za plecami a piasek próbował wedrzeć się w skórę.
Maho
Maho
Samolotostop?
Samolotostop?
Długa plaża między Maho a Simpson Bay.
Długa plaża między Maho a Simpson Bay.
Gdy spanie na plaży się znudzi można iść na rasta farme, znajdującą
się w części Holenderskiej tuż przed granicą z Marigotem, gdzie w zamian za pomoc właścicielowi rozbija się swój namiot lub hamak. Na ognisko też znajdzie się miejsce. Jest to bardzo przyjemne miejsce zdala od miejskiego zgiełku. 
Rasta farma
Rasta farma
Obok znajduje się górka polecana przez wszystkich ale mi nie było dane na nią wejść. 
Byłem przejazdem przez Philipsburg, gdzie jest deptak i w Oyster Pond gdzie pracowałem, ale i te miejsca nie przykuły mojej uwagi. Kolejne miasta i kolejne zatoczki z plażą. 
***
Autostop tutaj działa bardzo dobrze ale nie jest zbyt prosty bo co dwie minuty kursują busy a między busami taksówki a między taksówkami gipsy. Czyli też taksówki tylko nieoznaczone. Wręcz nielegalne ale dzięki temu dwa razy tańsze od normalnej taksówki.
Podróżowanie z dużym plecakiem busami wiąże się z większymi kosztami. Miałem okazję przekonać się o tym spiesząc się na samolot:
Ale drogo! – powiedziałem oburzony do kierowcy w biegu na lotnisko. 
Z bagażem liczy się jak za dwóch. 
Nie ma lekko. Wtedy akurat tak mi się spieszyło że niezdarnie wyciągnąłem 2,5 euro i z 18 kilowym plecakiem pobiegłem na samolot. 
Ogólnie wyspy nie polecam, chyba że ktoś lubi imprezować i wydawać pieniądze (ew. 
zarabiać). Cała jest do zwiedzenia w ciągu jednego dnia. Nawet autostopując nie zajmie to dłużej. 

Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *