PROLOG Wzieli kije, maczety i karabiny i ruszyli w poscig… A bylo ich osmiu. Pietnascie minut wczesniej. Skrzyzowanie Baranquilla-Cartagena. -Masz ganje? -Nie mam. -Nie masz ganji!? -Nie mam. Nie pale. -Ahh… nie palisz…? – powiedział jakby do siebie i wrócił skąd przyszedł. Pięć minut pozniej. Czterech młodzieńców zmierza w moja strone z “Masz Ganje” na czele. Rozwazam opcje zanim zacznie się konwersacja. Maczeta, nóż, gaz pieprzowy. Jedno zycie. Jedna... Czytaj dalej