Mapy w podróży – test aplikacji na smartfona

Podróżując po Ameryce Południowej musiałem mieć jakieś mapy. Naturalnie papierowych używać nie chciałem bo swoje ważą. Dodatkowo wypada mieć mapę do każdego większego miasta. To generuje kolejny ciężar i koszty. Warto więc zwrócić się do dobrodziejstw współczesności czyli smartfonów.

DLACZEGO SMARTFON?

Elektroniczne mapy nic nie ważą, można sobie przybliżać gdzie i jak się chce i do tego jeśli mamy moduł GPS w telefonie wiemy dokładnie gdzie się znajdujemy bez zbędnego szukania ulic czy punktów nawigacyjnych. Ktoś powie, że w sytuacji rozładowanego telefonu jesteśmy w kropce ale uwierzcie mi, że nie stanowi to najmniejszego problemu. Jeżdżąc autostopem macie możliwość ładowania się w samochodach. Wiele autobusów długodystansowych w Ameryce Południowej też oferuje normalne gniazdka 110V (bo takie napięcie jest w Ameryce Południowej – nie martwcie się; ładowarki są uniwersalne i dają możliwość ładowania się zarówno przy 110V jak i 230V), a gdy nie oferują, kierowcy autobusów (nawet tych miejskich) nie mają problemów z ładowaniem naszego telefonu z zapalniczki czy radia. Chodząc po górach zwykle zabezpieczamy się w drugą baterię czy powerbank, a jeśli nie to w terenach turystycznych zawsze znajdzie się jakaś chatka z prądem więc i to eliminuje problem rozładowanego telefonu.

TESTOWANE APLIKACJE

Podczas rocznej podróży do Ameryki Południowej towarzyszyły mi 3 aplikacje. Były to: Here Maps, Google Maps i Maps.Me. Tą ostatnią pobrałem 3 miesiące przed końcem podróży podczas gdy dwie pierwsze towarzyszyły mi od początku.

SMARTFONY BIORĄCE UDZIAŁ W TESTACH

Wszystkie były testowane (NIESTETY) na trzech telefonach: pierwszy to Motorola E2 LTE 2gen, LG Q6 (x220g), Samsung J1 (2016). Wszystkie miały zbliżone parametry czyli 1gb ramu, 1,2gHz procesor (różnych marek) i 8gb pamięci wewnętrznej. Systemy operacyjne to android 5.1.1 i 6.0.

Co do płynności działania wszystkie aplikacje sprawowały się świetnie. Na ogół nie było przycięć, choć zdarzało się, że się wysypywały.

Zanim przejdę do właściwego porównania tych aplikacji chciałbym zaznaczyć, że nie będę oceniał nawigacji tylko same mapy i to co jest z nimi związane czyli ilość oznaczonych miejsc, dróg, miast itp. ORAZ co najważniejsze, musicie wiedzieć, że aplikacje były głównie testowane w Ameryce Południowej, jednak na tyle na ile zdołałem z nich skorzystać w Europie, mogę stwierdzić, że sytuacja ma się tu podobnie.

KTO WYGRYWA WYŚCIG O NAJDOKŁADNIEJSZE MAPY?

MAPS.ME zdecydowanie jest liderem. Korzysta z Open Street Map, czyli takiej mapy, którą każdy zarejestrowany użytkownik może edytować i dokładać się do dobra wspólnego. Większość stacji benzynowych, hosteli, sklepów itp. jest tam zaznaczone, a nawet jeśli nie ma to sami możecie coś dorzucić od siebie. Jestem również pod wrażeniem odwzorowywania pieszych szlaków, które często nie są turystyczne. Większość pasuje jak ulał choć bardzo sporadycznie zdarzają się szlaki, których w rzeczywistości nie ma. Do tego w miastach bardzo górzystych takich jak Puno czy La Paz schody w większości były zaznaczone jako normalna droga (ale np. w Cusco wszystko było w porządku). Śmiem twierdzić, że w trybie nawigacji potrafi przysporzyć to poważnych kłopotów. I o ile można dodawać własne szlaki o tyle schodów z poziomu aplikacji edytować się już nie da, za co daję im małego minusika.

Na zdecydowany minus dochodzi rzadki ale jednak brak widocznej nazwy głównego miasta w jakimś “województwie”. Np. Manta ukaże się tylko wtedy gdy wbijemy ją w wyszukiwarkę. Po omacku nie ma jak jej znaleźć nawet przybliżając czy oddalając mapę. Tak jak pisałem nie jest tak z każdym miastem ale w kilku się zdarzyło.

MOŻLIWOŚCI POBRANIA MAP OFFLINE

Przydatną rzeczą w MAPS. ME jest ściąganie tylko poszczególnych rejonów danego państwa. Przy ograniczonym miejscu na dysku przydaje się usunięcie rejonów gdzie już byliśmy lub gdzie nie chcemy jechać. 

Ogromnym minusem Google Maps jest brak możliwości ściągnięcia map według państwa. Mogę jedynie ściągnąć dany obszar. Do tego nie można wybrać obszaru całej Ameryki Południowej czy całego państwa a tylko kwadrat o boku paruset kilometrów. Bardzo irytujące kiedy trzeba takich obszarów pobrać kilka na państwo a państw mamy wiele. Oczywiście ma to swoje plusy gdy potrzebujemy pobrać tylko mały fragment mapy, nie mniej jednak w rocznej podróży autostopem jest to nieprzydatne.

W Here Maps mapy pobiera się według państwa. Czasem aplikacja daje możliwość podzielenia większych państw na rejony, ale Polski i wielu innych państw podzielonych nie uświadczycie. Wkurzające też było szukanie wysp takich jak Gwadelupa czy kolonii takich jak Gujana Francuska. Są to tereny należące do Francji włącznie z jej jurysdykcją, dlatego nie uświadczymy ich w kategorii Ameryka Południowa czy Karaiby a w Europa – Francja.

OZNACZENIE DRÓG

W Boliwii Here Maps znacznie lepiej się sprawdzał ze względu na ogromną ilość dróg bez asfaltu. Gdy odpowiednio mocno przybliżyło się mapę droga zmieniała kolor na szarawy, co oznaczało drogę bez asfaltu. W Google Maps wszystkie drogi wyglądały tak samo. Nie ważne czy były to autostrady czy zwykłe drogi główne. To zdecydowanie na minus. Here Maps i MAPS.ME w większości przypadków bardzo dobrze odwzorowywały rzeczywisty stan dróg oraz ich rolę dzięki czemu można było wywnioskować ilość aut jaka potencjalnie porusza się po danej drodze (to ważne przy autostopie). 

MAŁE MIASTECZKA/WIOSKI

Małe miasteczka w Here Maps praktycznie nie istnieją, w Google od święta a w MAPS.ME prawie zawsze, z wyszczególnionymi nawet ulicami. Oczywiście zdarzają się wyjątki (np. miasto Mocoa w  Kolumbii w Google Maps jest kompletne za to w MAPS.ME ma parę ulic na krzyż, choć biorąc pod uwagę obecny stan tego zrujnowanego powodzią miasta…).

CZASY PRZEJAZDU

Na koniec zostaje podsumowanie jeszcze czasów przejazdu. Ten pojedynek zdecydowanie wygrywa Google Maps. Nie zawsze było idealnie ale w większości przypadków czas podany w aplikacji zgadzał się z rzeczywistym czasem przejazdu osobówką. W pozostałych dwóch aplikacjach pokazywało raz dobrze raz źle a raz fatalnie.

Dzieje się tak dlatego, że w wysokich Andach zjazd w dół jest znacznie szybszy niż wjazd pod górę 3 tysięcy metrów w ciągu 100 km. Nie wszystkie aplikacje uwzględniają fakt, że na krętych drogach gdzie za barierką energochłonną jest 500 metrowa przepaść nikt nie pojedzie dopuszczonych 90km/h a pod stromą górę większość silników nie daje rady.

AKTUALIZACJE

Każda aplikacja w miarę często aktualizuje mapy jednak Here przy małej ilości miejsca nie daje zaktualizować map, co czasem może przyprawić o ból głowy. Aplikacja nie pokaże, że nie może tylko będzie myślała godzinami, aż sami zatrzymamy aktualizację.

PODSUMOWANIE

Wyszczególniłem Wam moje spostrzeżenia na temat aplikacji do nawigacji. Najlepiej mieć wszystkie trzy, bo czasem może to uratować tyłek. Nie mniej jednak, jeśli ktoś nie ma miejsca na telefonie na wszystkie trzy, zdecydowanie polecam MAPS.ME.

PROTIP

Ps. Byłbym zapomniał. Do pieszych wędrówek najlepsza jest aplikacja WikiLoc. Znajdziecie tam prawie każdy szlak (włącznie z najbardziej niedostępną dżunglą świata – Darien).

A tymczasem życzę Wam szerokiej, bezpiecznej i dobrze oznaczonej drogi!

Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *