Przed swoją pierwszą wielką podróżą miałem ogromny problem co spakować. Oczywiście plecak miałem na tyle duży, że zmieściłbym wszystko ale moje plecy wołałyby wtedy o pomstę do nieba. Podróż zweryfikowała co się przydaje a co nie. Mam nadzieję, że ten poradnik nieco Wam rozjaśni sytuację i pomoże spakować się na Waszą podróż życia. Pamiętajcie tylko, że piszę to pod kątem zwiedzania całej Ameryki Południowej autostopem przez rok, a nie jednej jej części przez tydzień lub miesiąc. Nie mniej jednak będę wrzucał komentarze do poszczególnych rzeczy, żebyście w razie pytań wiedzieli czemu taki typ a nie inny. Oczywiście wszystko jest subiektywne i w wielu miejscach tylko naznaczę problem, przez który wziąłem inny typ, ale nie będę się rozpisywał o wadach i zaletach bo zajęło by to wieki. W nawiasie wrzucam też sprzęt jaki miałem ze sobą. Nie znaczy to, że go polecam. Większość sprawdziła się świetnie, ale było parę problemów ze sprzętem (a to już zostanie opisane w serii z testami sprzętu).
W plecaku miałem mnóstwo innych rzeczy bardziej pod kątem surwiwalowym, ale podróż zweryfikowała zerową przydatność takich rzeczy w tego typu podróży, dlatego nie wrzucałem ich do listy.
CHARAKTERYSTYKA AMERYKI POŁUDNIOWEJ
Zanim zacznę stworzę krótką charakterystykę Ameryki Południowej, gdyż siedząc tu w Europie nie zdawałem sobie sprawy z wielu rzeczy.
Kontynent rozpościerający się od ciepłych Karaibów aż po mroźną Antarktydę. Ta ostatnia w ichniejsze lato nawet nie taka mroźna. Tylko nocami temperatura spada naprawdę nisko. W wielu rejonach Ziemi Ognistej wieją mroźne i nieprzyjemne wiatry, które skutecznie wychładzają organizm. Bardziej na północ, po zachodniej stronie Ameryki, wcale nie jest cieplej. Co najwyżej człowiek może szybciej spalić się od słońca. Dzieje się tak dlatego, że przez Amerykę Południową przebiegają wysokie Andy. Nie raz można spotkać się z miastami powyżej 3500 m.n.p.m. Jedynie na tak zwanej selwie (terenach nisko położonych, dżunglowych, tropikalnych) temperatury są nie do zniesienia choć… nawet i tam można czasem zmarznąć. Przekraczając Brazylię miałem dni kiedy temperatura nie była wyższa niż 15 stopni (i to na równiku lub bardziej na południe gdzie panowało ichniejsze lato). Jednak gdy tylko słońce wyjdzie na moment od razu poczujemy jak pali nam się skóra. Pora deszczowa zależy od rejonu w jakim się znajdujemy i zwykle wiąże się z bardzo mocnymi i długotrwałymi opadami. Warto mieć to na uwadze przy wyborze miejsca na namiot lub szlaków.
LISTA
Plecak (Wisport Mosquito Max)
Może to oczywiste ale musi być wygodny i z wytrzymałych materiałów (W autobusach czy samolotach nie dbają o Wasz bagaż, nie raz wrzuca się plecak na pakę, lub po prostu wyciera bo ktoś przesunął sobie na drewnianej pace by mieć miejsce. Maszerując po dżungli czy innych bezdrożach z plecakiem zdarzy się zahaczyć o kolce.). Kolor taki by nie rzucał się w oczy potencjalnych rabusiów. I tak się zabrudzi więc piękny być nie musi. W Brazylii, Paragwaju, Boliwii czy Perú jest bardzo brudzący czerwony i szary pył.
Mały plecaczek 10-20l (Quechua 20l)
Najlepiej taki z decathlonu co po zwinięciu mieści się do kieszeni. Zajmuje mało miejsca i mało waży a jak gdzieś się jedzenie można wsadzić do kieszeni i o nim zapomnieć.
Karimata (Spokey Drifter)
Ja miałem najtańszą za paręnaście złotych. Kamienie czułem i trochę się porozrywała przez jednego gościa, który na pace miał grabie i nie zwrócił na nie uwagi przy wyciąganiu plecaka ale zdała egzamin.
Dobrym pomysłem jest jeszcze alumata - nie będzie wygodnie, a czasem w mroźnych rejonach może być zimno ale dopóki nie będziecie spali na śniegu to zda egzamin. Alumata w moim przypadku waży tyle samo co karimata, którą miałem na wjeździe, jednak jeśli ważna jest dla Ciebie kompaktowość plecaka to jest to dobry pomysł.
Karimatę z bundeswehry bym sobie odpuścił - można złożyć w kostkę i jest mała ale jednak swoje waży. Maty pompowane z reguły są cięższe niż karimaty no i jest ryzyko tworzenia się dziur.
Śpiwór (Fjord Nansen Hamar)
Najlepiej puchowy bo jest lżejszy i zajmuje mniej miejsca (nawet w dżungli gdzie jest wysoka wilgotność będzie dobry i nie nasiąknie wodą - szybciej nasiąknie od skroplonego powietrza w wysokich górach). Problem jest tylko taki, że trzeba bardzo o niego dbać by nie stracił swoich właściwości. Ja miałem zwykłego syntetyka (tańszy, cięższy ale nie trzeba tak o niego dbać).
Częściej było zimno niż ciepło w nocy ze względu na wysokości więc zmarzluchy powinny się na to przygotować. W ciepłych rejonach świetnie sprawdzi się jako dodatkowy materac - choć ja wtedy wolałem być przytulony do zimnej podłogi.
Hamak (własnoręcznie szyty)
Jeśli planujecie wejść do dżungli lub przekraczać deltę Amazonki z Macapa do Belem lub do Manaus może się Wam przydać. Na promach po ichniejszych rzekach śpi się tylko we własnym hamaku, choć na karimatę też znajdzie się miejsce. W dżungli w porze deszczowej możecie nie być zdolni do znalezienia suchego niebłotnistego miejsca choć w tym małym skrawku dżungli gdzie ja byłem nie było problemów z namiotem.
Namiot (Naturehike NH 15T002-T20D)
Lekki i wolnostojący. Maszerując po paredziesiąt kilometrów w ciągu dnia odczuwa się każdy kilogram. Lekki znaczy mniej wytrzymały a co za tym idzie trzeba uważać na ciernie i ostre kamienie oraz ostre rośliny. Dobrze jest mieć tzw. footprint. Mój chiński Naturehike dał radę więc i Wasze dadzą. W niektórych miejscach (np. Na stacjach benzynowych czy wysokich górach) nie da się wbić śledzi więc ważne jest by mógł wolno stać. Do tego nie wszędzie w domach mają moskitiery. Wtedy przydaje się możliwość rozłożenia samej sypialni namiotu by nie zwiększać ryzyka zachorowania na malarię, zikę czy dengę.
Buty trekkingowe (The North Face Terra mid gtx TNF T0CLX0AGS)
Miałem wodoodporne z gore-texu ale nie zdały egzaminu. Podczas pory deszczowej zawsze naleci - jak nie przez wytarty materiał wodoodporny to od góry. Jeśli planujecie jachtostop to dobrze jest mieć buty ze specjalną podeszwą, która nie zostawia czarnych śladów na jachcie, ale jakieś crocksy za 3 euro też zdadzą egzamin - grunt żeby trzymały się pewnie na nogach.
Sandały (lub klapki)
Wietrzenie stóp w 40 stopniach jest lepsze od kiszenia ich w butach. Z resztą na plażę czy do rzeki też się przydadzą.
3 x majtki
W ciepłych krajach nie ma problemu żeby mieć tylko dwie, ale w chłodniejszych częściach Ameryki potrafią schnąć 2 dni na plecaku a chodzenie w wilgotnych ciuchach może prowadzić do wychłodzenia organizmu.
3 x t-shirt
Dobrze mieć przewiewne i szybkoschnące.
Długie spodnie (Milo Maloja)
Najlepiej takie gdzie można odpiąć nogawki i zrobić z nich krótkie.
Odzież termoaktywna (Berkner Thermo)
Lekka, nie zajmuje dużo miejsca a dobrze grzeje i odprowadza wilgoć. Warto mieć górę, dół i skarpetki oraz dobrze zainwestować w nieco droższą (np. z wełny merynosów).
Kapelusz
Będąc w okolicach równika, słońce świeci z każdej strony więc dobrze mieć ochronę przed nim dookoła głowy.
Czapka zimowa
W Potosi nocą temperatura spada do 5 stopni w ichniejsze lato a to nie jedyne miasto znajdujące się na wysokości 3500mnpm+.
Rękawiczki (Quechua Bionassay Softshell)
Ja zbyt dużo ich nie używałem, ale przy mroźnych wiatrach na wyżynie La Platy się przydały do łapania stopa. (Po prostu częściej trzymałem ręce w kieszeni a ze śniegiem miałem rzadko do czynienia ale zaznaczam, że byłem tam w lato.)
Ciepły sweter/polar
Polary mają ten plus, że po zamoknięciu dalej trzymają ciepło.
Windstopper (Quechua Forclaz 900 Warm)
Coś co zatrzyma wiatr, bo ten nawet przy najcieplejszych swetrach potrafi nieźle wyziębić.
Kurtka przeciwdeszczowa lub ponczo z folii (kontrakt z armii Amerykańskiej ECWCS II gen.)
Kurtka przyda się w wysokich górach (będzie działała jako dodatkowe docieplenie i będzie bardziej wytrzymała; przyda się też przy przekraczaniu Atlantyku). Jednak jeśli nie zamierzacie przekraczać Atlantyku na jachcie czy chodzić po bardzo wysokich górach w warunkach niemalże wspinaczkowych wystarczy Wam foliowe ponczo. Nie waży dużo i zajmuje mało miejsca. W dżungli nawet w Gore-Texie będziecie mokrzy od własnego potu, więc oddychalność materiału nic nie da. Foliowe spodnie to też fajna sprawa. Przy jednych długich gaciach trzeba uważać by woda Was nie wychłodziła (szczególnie w wysokich górach) więc warto mieć też foliowe ponczo na nogi.
Pokrowiec przeciwdeszczowy na plecak (Wisport)
Choć nie jest to dział z testami to muszę zaznaczyć, że pokrowiec Wisportu w ogóle NIE DZIAŁAŁ! Po pierwszej tropikalnej ulewie miałem wszystko mokre w środku. Zwróćcie na to uwagę w waszych pokrowcach! Mokry plecak wraz z zawartością to nic dobrego - szczególnie w warunkach bez słońca lub z małą jego ilością.
Pokrowiec służył mi do przytrzymania worka, który nakładałem na plecak i do maskowania plecaka gdy zostawiałem go samego w krzakach.
Palnik
Rekomenduję zrobiony z puszki, działający na paliwo ciekłe. Jest lekkie a jak się zniszczy to kupuje się cole w puszcze i robi się nowe. Trzeba uważać na alkohol bo ten ma problemy z paleniem się powyżej 3000 metrów. Zdecydowanie nie polecam palników gazowych - są mega wygodne i bezpieczne ale swoje ważą a benzynę czy alkohol znajdziemy wszędzie.
Zapałki lub zapalniczka
Wziąłem krzesiwo i nie przydało się ani razu. Ochrona zapałek przez zamoknięciem to podstawa, która zdecydowanie wystarczy. Czasem wygodniej było używać zapalniczki, choć pamiętajcie o wysokościach, na których zapalniczki wysiadają!
Menażka (Helikon ze stali nierdzewnej)
W moim przypadku było to zbędne pół kilo i wystarczyłby kubek bo nie gotowałem zbyt wiele. Ale jak ktoś dużo gotuje to jest niezbędna. Na własnym gotowaniu można bardzo dużo zaoszczędzić. Przyda się dodatkowo podczas kąpieli. Wielokrotnie musiałem kąpać się w płytkich rzekach lub małych strumykach gdzie nie ma możliwości zanurzenia całego ciała.
Sztućce
Nie rozumiem ludzi, którzy biorą sztućce zapakowane jak scyzoryk. Kiedy trzeba użyć noża i widelca za jednym razem jest to niemożliwe w takim zestawie. To tak jakby ktoś o tym nie pomyślał. Najlepiej każdy mieć z osobna.
Ostry nóż (Sanrenmu 710)
Ten zawsze się przydaje. Wielu ludzi nosi multitoole ale dla mnie jest to zbędna waga. Gdy trzeba użyć śrubokrętów czy piły to i tak znajdzie się w pobliżu jakieś domostwo gdzie można pożyczyć.
Osełka
Czymś trzeba ostrzyć nóż, który przy codziennym użytku lubi się tępić. Polecam takie małe cienkie osełki (moja miała grubość ok 0,5cm a długość ok 7 cm). Nie waży dużo i nie zajmuje dużo miejsca.
Ręcznik szybkoschnący (Quechua z Decathlonu)
Następnym razem wezmę połowę tego ręcznika.
Mydło
Najlepiej naturalne by nie zatruwać rzek. Szare przyda się też do prania.
Szczoteczka i pasta do zębów
Obcinaczki lub nożyczki do paznokci
Może to głupie, że tu to piszę, ale przy tylu sprawach przed podróżą można po prostu zapomnieć.
Papier toaletowy
Można używać liści, ale wygodniej jest papierem.
Inne środki czystości
Przy tylu sprawach przed podróżą można zapomnieć o czymś więc zamieszczam.
Na mojej liście były jeszcze:
- pilniczek
- nożyczki do brody
- maszynka do golenia (ale nie elektryczna, nie warto wrzucać sobie tylu na plecy)
Krem do opalania
Ja go zbyt wiele nie używałem, więc był dla mnie balastem ale na tamtych wysokościach promieniowanie UV jest zabójcze i nawet w pochmurny dzień będziecie mieli spalony nochal. O plażach już nie wspominam.
Apteczka
Tutaj każdy indywidualnie powinien do tego podejść. Na pewno powinny się tam znaleźć:
Bandaże
Gaziki (NIE WATA gdyż ona przykleja się do ran i strzępi przez co utrudnia leczenie lub nawet powoduje nowe problemy.)
Plastry (Polecam ten jeden podłużny)
Woda utleniona w żelu (Uważać, żeby po otwarciu była na rok a nie na miesiąc.)
Coś przeciwbólowego i przeciwzapalnego jak Paracetamol i/lub Ibuprofen (Mają podobne działanie jednak czasem jeden sprawdzi się lepiej od drugiego.)
Elektrolity (Cholera czy inne ustrojstwo w stylu biegunka podróżnych może się zdarzyć nawet jedząc w restauracjach, warto mieć elektrolity i minerały żeby się nie odwodnić i ewentualnie mieć czas na dojazd do lekarza.)
Lek na MALARIE (Nie polecam brania tabletek każdego dnia, gdyż bardzo niszczą organizm a poza tym są mega drogie. Mimo to trzeba mieć by mieć czas na dotarcie do lekarza.)
Repelent na komary (Lepiej kupić na miejscu w razie potrzeby. Przez większość terenów w Kolumbii, Ekwadorze, Peru czy Boliwii nie ma się styczności z malarią (wysokie góry, gdzie malaria nie występuje.)
Folia NRC (Nawet jeśli nie przyda nam się do leczenia to przydać się może by w nocy owinąć śpiwór - da nam to nieco więcej ciepła.)
Inne to między innymi środki do zatrzymywania biegunki czy na różne pasożyty, ale to powinno być skonsultowane z lekarzem.
Igła i nić do jeansu
Zawsze coś się rozerwie i będzie potrzeba naprawy. Lepiej mieć nici do jeansu ponieważ są wytrzymałe.
Woreczki foliowe z zamkiem strunowym
Na zapałki, elektronikę czy dokumenty. Tropikalne deszcze czy wpadnięcie do rzeki (którą trzeba przekroczyć bo przebiega przez szlak lub nawet zwykłą drogę) może się zdarzyć.
Worki na śmieci
Do zabezpieczenia rzeczy czy przede wszystkim śpiwora przed wodą. Na buty też się przyda. Jeden z elementów, który powinien być nawet w ekstremalnie lekkim plecaku.
Telefon (Motorola Moto E2 LTE, LG x220g, Samsung J1 2016)
Dobry na tyle, żeby można było cykać wystarczające zdjęcia w razie gdyby kamerka zawiodła, mieć mapy z GPS, najlepiej dual sim (przyda się gdy macie swoją kartę z Polski i dokupujecie lokalną np. do internetu), pisania bloga czy do muzyki. Drogiego telefonu nie warto mieć, żeby za dużo nie stracić w przypadku zalania czy kradzieży. Większość smartfonów potrafi działać w Europie i Ameryce, ale warto zwrócić uwagę na częstotliwości jakie obsługuje, żeby potem nie było zaskoczenia, że nie ma sieci. Nie raz (szczególnie na Karaibach) musiałem ręcznie wybierać sieć 2g (GSM) bym mógł mieć zasięg w telefonie. Telefon zabierany do Ameryki Południowej powinien obsługiwać co najmniej GSM 850/1900 oraz UTMS 850/1900.
Powerbank (Xiaomi 20000mAh)
Ogólnie tylko raz w mojej podróży potrzebowałem by ładował się od słońca bo nie miałem gdzie podładować. Nie mniej jednak zawsze znajdzie się jakiś sklep czy dom gdzie da się poprosić o podładowanie. Jak ktoś używa hosteli to słońce w ogóle nie będzie potrzebne przy odpowiednio dużej pojemności powerbanku. Miałem Xiaomi 20000mAh i nawet po zalaniu działał!
Kamerka/aparat (Xiaomi Yi)
Lustrzanka dużo waży i przyciąga złodziei ale można cykać super zdjęcia, kamerka sportowa jest mała i niezauważalna. W Ameryce Południowej jeszcze panuje przekonanie, że im mniejsza kamerka tym gorsza więc nawet złodziei za bardzo nie będzie interesowała dopóki nie bedziemy się z nią afiszować gdzie popadnie. Minusem jest brak przybliżania, wyostrzania itd. Ale zawsze można wziąć zwykłą cyfrówkę. O sefie stickach, dodatkowych bateriach czy pokrowcach wodoodpornych nie będę pisał bo to już leży w kwestii podróżnika czy i jak dokumentuje swoją podróż. Ja z gadżetów do kamerki wywaliłem wszystko prócz pokrowca wodoodpornego.
PS. Warto obkleić sobie aparat taśmą albo po prostu trochę go poniszczyć z zewnątrz. Wtedy niewielu chce się na takiego rzucić. No i co to przyciąga złodziei to przede wszystkim napisy znanych marek.
Karta pamięci (Goodram 64gb class 10)
Do zdjęć, czy przechowywania plików. Zajmuje znacznie mniej miejsca i jest znacznie lżejsza od dysku zewnętrznego. Łatwiej schować przed złodziejem. Uważajcie, żeby nie była za duża (chodzi o to, by mógł ją odtworzyć telefon czy czytnik kart w kafejce internetowej i zrobić bezpieczną kopię w chmurze). Ja miałem 64gb i w kafejkach z ich czytnikami miałem problem. Pierwszy telefon też nie obsługiwał 64gb co zrobiło się problemem gdy padł mi tablet ale technologia idzie do przodu. Wg mnie na dzień dzisiejszy najlepiej sprawdzi się 32gb. Podczas podróży zapełniłem 2 i pół karty 64gb przy czym nie kręciłem zbyt wielu filmów. Gdy chcesz dokumentować swoją podróż w postaci filmowej w dobrej jakości przygotuj się na wiele kart pamięci lub na inny typ przechowywania danych.
Dla blogerów: Kawiatura bluetooth (Genius LuxPad 9100)
Przy pisaniu bloga bardzo się przydaje.
Słuchawki
Gdy ktoś puszcza muzykę typu Boliwijskie diskopolo na cały głośnik dobrze jest mieć możliwość zamknięcia się w swoim świecie.
Ładowarka (Aukey Quickcharge 3.0)
Najlepiej z odpinanym kablem USB i najlepiej na dwa wyjścia. Czasem przydaje ładować się dwa urządzenia za jednym razem. Do tego wiele urządzeń ma technologie wspomagające szybkie ładowanie takie jak quickcharge więc ładowarka obsługująca taką technologię też się przyda. (A jak nie to przynajmniej warto mieć prąd ładowania 2A.)
Ładowarka samochodowa
Tak samo jak wyżej dobrze mieć dwa wejścia i co najmniej 2A ładowania. Warto zwrócić uwagę na długość takiej ładowarki żeby dobrze stykała - ja dwa razy wtopiłem przy zakupie przez co nie potrafiłem się ładować (była za krótka).
Przejściówka typu A
W większości krajów Ameryki Południowej działa nasza europejska wtyczka. Często są kombinowane - europejska i ichniejsza. Problem z europejską zaczął się od Peru na północ. Tam już jej nie uświadczymy. Nie warto brać przejściówki na wszystkie typy bo waży więcej a nie przyda się. Mi jedynie na Gibraltarze przydał się Brytyjski typ, ale to można kupić na miejscu a gdy przestaje się używać po prostu wywalić.
Latarka czołowa (noname za 3$ z chin)
Czasem trzeba używać dwóch rąk więc czołówka jest niezbędna. Polecam z dodatkowym czerwonym światłem. Jest mniej widoczne dla potencjalnych złodziei czy napastników i nasze oczy nie potrzebują sporo czasu na przystosowanie się do ciemności w razie potrzeby.
Ubezpieczenie
Obowiązkowo! A do Peru najlepiej ISIC jeśli jest się studentem bo można dostać zniżki (ja miałem Euro 26 i też działało, ale nie każdy kasjer chce ją uznać).
Paszport
Oczywistym jest, że bez niego daleko nie zajedziemy. Wiele krajów ma wymóg żeby paszport był ważny co najmniej przez 6 miesięcy od dnia wjazdu. Wszystkie informacje znajdują się na stronach rządowych.
Inne dokumenty
Czasem może przydać się prawo jazdy (np. w pracy). Jeśli planujemy jachtostop i mamy jakieś uprawnienia też warto je mieć ze sobą.
Kopie dokumentów
Tych ze sobą nie zabieramy (choć też można) ale przede wszystkim trzymamy u kogoś na komputerze, na mailu lub na dysku sieciowym. W przypadku zguby lub kradzieży ułatwi nam to papierkową robotę.
Portfel na szyję
Zdecydowanie zmniejsza to prawdopodobieństwo wyciągnięcia takiego przez kieszonkowców. (PS. Bardziej ufam takim portfelom niż nerce. Można jeszcze pomyśleć o pasie do spodni, do którego można wsadzać pieniądze.)
Drugi portfel
Trzymamy tam małą gotówkę i używamy go na co dzień i publicznie. Warto wrzucić tam nieczynną kartę bankomatową i np. Parę starych polskich złotych.
O bezpieczeństwie zrobię osobny post.
Gaz lub żel pieprzowy
Obrona przed psami lub ludźmi musi być. To najmniej inwazyjny środek do samoobrony jaki znam. Wiele razy przydawał się na psy i raz przydał się na rabusiów.
Pamiętajcie, że żel pieprzowy potrzebuje kilku sekund na zadziałanie. W ciągu tych kilku sekund napastnik ma jeszcze trochę czasu by zareagować, więc trzeba używać z głową.
Gaz pieprzowy natomiast ma problem z mocnym rozpylaniem się przez co jest większe prawdopodobieństwo, że i nam się oberwie.
Pamiętajcie, że w niektórych krajach nie można ich mieć (np. Wielka Brytania). Można to ominąć zrywając naklejki i w razie kontroli mówiąc, że jest na zwierzęta. W każdym razie nie miałem żadnych problemów przy kontrolach, ale warto mieć to na uwadze.
Marker
Ten tak na prawdę przydaje się w Europie lub w bardzo cywilizowanych krajach gdzie są autostrady. W Ameryce Południowej w ogóle nie korzystałem z kartonów za wyjątkiem dotarcia do jakiejś małej miejscowości, która była na tyle blisko, że kierowcy nie zatrzymywali się bo "jadą tylko tutaj" lub w dużych miastach jak utykałem na obwodnicach.
Rzeczy które odradzam
Tablet - zbędny. Przyzwyczaicie się szybko do telefonu.
Dysk zewnętrzny - ciężki i duży. Łatwiej magazynować dane na kartach pamięci, które można dobrze ukryć i oczywiście na chmurze.
Akumulatorki - jak ktoś używa codziennie latarki to te się przydadzą, ale ja używałem bardzo rzadko i 10 paluszków starczyło mi na rok zarówno do klawiatury jak i do latarki. Baterie zawsze można kupić a ładowarka do akumulatorków to dodatkowy balast.
Zeszyt - mi zastępował go smartfon.
5 thoughts on “Jak spakować się na roczną podróż po Ameryce Południowej?”
Czy gaz pieprzowy jest legalny w krajach Ameryki Południowej? Nie chciałbym mieć problemów jeżeli jest on uznawany jako broń
Msc
Cześć, niestety nie mam informacji na ten temat. Szczerze powiedziawszy wolę się tłumaczyć policji niż dostać nożem w zebra czy zostać pogryzionym przez dzikie psy.
Patryk Krupa
Dzięki za poświęcony czas. Na pewno wezmę Twoje porady pod uwagę.
Pozdrawiam.
Duri
Cześć,
Gdzie znajdę twój artykuł na temat bezpieczeństwa w Ameryce Południowej?
Janusz Wiertara
Cześć,
co nieco pisałem o tym w linku poniżej, nie mniej są to przemyślenia przed podróżą a nie po. Taki zbiór informacji, który zebrałem przed wyjazdem.
http://pragnieniaserca.pl/1-przygotowania-do-podrozy-lekarz-szczepionki-choroby-i-inne-zagrozenia/
Patryk Krupa