#35 San Pedro de Atacama

Kolejnym celem mojej podróży była pustynia Atacama. Chciałem zobaczyć w tym miejscu gwiazdy. Podobno właśnie tam, czyli w najsuchszym miejscu na Ziemi widać je najlepiej. Ale jak na najsuchsze miejsce na Ziemi przystało padał deszcz. Może nie przez całe 2 tysiące kilometrów ale w miejscu gdzie miał być fajny widok czyli San Pedro de Atacama. To mala i urocza wioska pośrodku pustyni. Nieopodal rozciągają się miejsca, które przypominają powierzchnię Marsa i księżyca... Czytaj dalej

#34 El Chalten

Ikona Argentyńskiej Patagonii. Mała mieścina w górach, przez którą przelewają się dziennie setki turystów. Niestety pierwszego dnia trafiłem znowu na deszczową pogodę (a właściwie cały czas w niej byłem od El Calafate) więc morale docierając do dna rowu Mariańskiego zaczęło kopać dziurę. Robiło to tym szybciej im bardziej byłem mokry wchodząc na pobliskie punkty widokowe, z których widziałem… chmury. Na szczęście prysznic na plebanii momentalnie... Czytaj dalej

#33 El Calafate

To kolejny słynny punkt turystyczny w Argentyńskiej Patagonii. Będąc przekonanym, że jest tam mnóstwo atrakcji do zobaczenia poza lodowcem ruszyłem w tym kierunku. W informacji zetknąłem się z rozczarowaniem bo poza lodowcem i ewentualnymi dodatkowo płatnymi trasami nie ma nic. Cały czas padało więc moje morale pędziło na spotkanie z dnem rowu Mariańskiego. Ostatecznie po zmarnowanej połowie dnia, gdy porozmawialem z innym autostopowiczem ruszyłem w stronę lodowca Perito... Czytaj dalej

#32 Ushuaia czyli koniec świata

Dotarcie na koniec świata z Posadas (miasto graniczne z Paragwajem) zajmuje jakieś 4 dni jazdy autostopem. To szybko zważając na fakt, że jadąc bez przerwy robi się tę trasę w 2 dni i 5 godzin (wg gpsa). Koniec Świata opiera swą egzystencję głównie na ropie i turystyce. Nic dziwnego wszakże miasto leży na wyspie w bardzo urokliwej okolicy, w której rozsiane są wierzchołki gór. Jest to miłe zaskoczenie po 3 tysiącach kilometrów pól lub nawet pustyni. Konkurencja... Czytaj dalej

#31 Droga jezuitów w Paragwaju

Jest XVII wiek. Sto pięćdziesiąt lat po odkryciu Ameryki światem wciąż rządzi chęć znalezienia El Dorado. Mitycznego lądu wypełnionego złotem mającego zrównoważyć znany nam dotychczas świat. Gdy Hiszpania, Wielka Brytania, Portugalia, Holandia i Francja prowadzą wyścig w pogoni za pieniądzem do Ameryki przybywają jezuici. Zakonnicy chcący wprowadzić chrześcijaństwo na dzikie tereny Amazonii. Włamują się na teren Indian Guaraní i zaczynają budować osady. W... Czytaj dalej

#30 Wodospady Wielkiej Wody – Iguazu

Iguazu czyli Wielka Woda, w języku plemienia Guaraní zamieszkującego niegdyś te tereny. Wierzyli oni, że Bóg w gniewie za uratowanie dziewczyny, która miała być złożona w ofierze stworzył ogromny uskok by zatopić czółno wraz z uciekającymi kochankami. Ja znalazłem się po stronie Brazylijskiej, o której chodzą słuchy, że jest to strona do podziwiania. O Argentyńskiej zaś stronie mówi się, że jest to spektakl ukazujący każdy wodospad z bliska. Początkowo chciałem... Czytaj dalej

#29 Kurytyba (Curitiba) czyli Polska oaza w Brazylii

Najbardziej polskie miasto w Brazylii czyli Curitiba (Kurytyba). To tu Polacy masowo zjeżdżali dwa wieki temu odkrywać nowe ziemie. Do dziś nie trudno spotkać tu potomka polskiego. Niestety zatracili nasz piękny język ale dla przykładu park Jana Pawła II jest dalej utrzymywany w polskim akcencie. (Choć szkoda, że wszystko napisane po portugalsku.) Warto się tam przejść bo oprócz lasu mamy do dyspozycji otwarte budynki obrazujące jak ludzie żyli 100 lat temu. Takich... Czytaj dalej

#28 Brasilia

Po południu udało mi się dotrzeć do stolicy Brazylii – Brasilii. Niemalże cudem załatwiłem hosta na couchsurfingu z dopiskiem “Cześć koleś, jesteś szalony? Szukać hosta w ten sam dzień? Ja jutro wyjeżdżam na wakacje ale na noc cię przygarnę.” Koleś okazał się być bardzo fajnym gościem, który w dodatku był przy aucie Alexa Supertrumpa (z into the wild) w zimie. Też muszę to kiedyś zrobić. Ale wróćmy do miasta. Miasto to zostało zaprojektowane od podstaw... Czytaj dalej

#27 Gujana Francuska

Gujana francuska to wciąż zamorskie terytorium Francji funkcjonujące na takich samych zasadach jak Gwadelupe, Martynika i Saint Martin. Obowiązują tam zasady unijne, język francuski oraz euro, a bilety lotnicze z wymienionych wysp są tanie. To główny powód, dla którego tam wylądowałem. Mówi się też, że jest to najdroższy kraj w Ameryce Łacińskiej. Stało się to za sprawą wprowadzenia euro. Niegdyś za chleb płaciło się 1 frank a po wprowadzeniu nowej waluty płaci... Czytaj dalej

#26 Gwadelupe

Gwadelupa już na wstępie, przy wyjściu z lotniska mnie oczarowała. Parking i deptak a dookoła palmy i ładnie skoszona trawa. Poza tym strefy przemysłowe dookoła lotniska przypominały mi moje rodzinne strony. Pola, skoszona trawa i blaszane hurtownie czy fabryki. Świetne miejsce na nocleg (czasem w nocy usłyszy się głośne MUUUU nad głową, a nad ranem zobaczy krowią rodzinkę, ale to nie przeszkadza). Jak w każdym szanującym się „województwie” francuskim (Tak.... Czytaj dalej