#31 Droga jezuitów w Paragwaju

Jest XVII wiek. Sto pięćdziesiąt lat po odkryciu Ameryki światem wciąż rządzi chęć znalezienia El Dorado. Mitycznego lądu wypełnionego złotem mającego zrównoważyć znany nam dotychczas świat.

Gdy Hiszpania, Wielka Brytania, Portugalia, Holandia i Francja prowadzą wyścig w pogoni za pieniądzem do Ameryki przybywają jezuici. Zakonnicy chcący wprowadzić chrześcijaństwo na dzikie tereny Amazonii. Włamują się na teren Indian Guaraní i zaczynają budować osady. W nieznanej jungli, gdzie wszystko może okazać się zabójcze łącznie z ludźmi tam zamieszkującymi. Wbrew przypuszczeniom nie zostają zabici ani nawet ostrzegani, że nie są tam mile widziani. Robią to powoli. Nie narzucają swojej wiary tambylcom tylko cierpliwie starają się pokazać kim był Jezus i co głosi jego nauka.

Guaraní cierpliwie to znoszą aż w końcu przychodzą do osad jezuitów by zamieszkać razem z nimi w solidnych domach z kamienia. Początkowo nie przyjmują wiary ale gdy sto lat później  to następuje wkraczają ONI. Portugalia i Hiszpania żądna pieniądza. Żądna złota i kosztowności. Żądna zniszczenia. Wdzierają się do osad niszcząc starania zakonników, gwałcąc i porywając Indian do niewolniczej pracy.

***

Pozostałości tych osad są rozsiane w znacznej części na terenie Paragwaju gdzie język Indian Guaraní jest na równi z hiszpańskim. Ruta Jesuita jest bardzo mocno akcentowana na każdym kroku.

Pojechałem zobaczyć dokonania zakonu i wbity w ziemię zdębiałem. Nie dlatego że ruiny. Budowle monumentalne jak każde inne w Europie. Dlatego, że są to monumentalne budowle, które zostały postawione w jungli i na niegościnnych wówczas terenach. Solidne budowle budowane na drugim krańcu świata by siać chrystianizacje nie będąc pewnym czy będzie się w stanie położyć kolejny kamień nim strzałka z trucizną wbije się w szyję. A jednak udało się i wszystko szło dobrze do pewnego momentu.

Bilet by zwiedzić ruiny w Trinidadzie, Jesus i San Cosmo y Damian kosztuje 25 000 guarani (niecałe 5 dolców). Teren jest bardzo zadbany a obsługa, jak na Paragwajczykow przystało bardzo miła i pomocna.

  • Nie chcesz tu zostawić plecaka? Tam go połóż. Nie ma problemu – tu nikt w przeciwieństwie do kolonii francuskich nie boi się o bombę, którą przecież zawsze noszę na swoich plecach czekając aż wybuchnę.

W ruinach panuje nieziemski spokój. Podobno są to najbardziej niedocenione punkty na liście UNESCO. Turystów było tam niewielu (4 z czego jeden to przewodnik) a w murach unosiła się aura czasów wielkich odkryć geograficznych. Teren trzymamy bardzo schludnie a każda część osady jest opisana w języku hiszpańskim, guarani I angielskim.

Trinidad ma znacznie więcej do pokazania. Stoją tam domy Indian, szkoła, dwa kościoły (do tej pory zastanawiam się po co im kościół 20 metrów obok drugiego), ogród i cmentarz. Do tego mamy do dyspozycji małe muzeum w cenie. Ruiny są zachowane w dobrym stanie. Ale pamiętajcie że piszę ruiny a nie budynki. Czytając wcześniej o tych ruinach, że są zachowane w dobrym stanie wyobrażałem sobie coś na wzór “dobrego zachowania” zamku w Malborku. Rzeczywistość była zgoła inna. Zatem co znaczy, że ruiny są zachowane w dobrym stanie? To znaczy, że ciężko tam o dach, czasem nawet o ścianę. Pisząc w dobrym stanie mam na myśli sytuację, w której ktoś burzy część nowego domu po czym nie odbudowując ścian remontuje pozostałości by ładnie wyglądały.

Ruiny w Jesus mają znacznie mniej do zaoferowania. Katedra jest zachowana w lepszym stanie niż w Trinidadzie ale całej reszty praktycznie brak. Jest za to bardzo przyjemny park, w którym można siąść, skryć się przed palącym słońcem i przenosząc się 300 lat wstecz delektować się spokojem.

A i z autostopem zarówno przez krajowe drogi w Paragwaju jak i na wsie (np. Do Jesus) nie ma problemów. Paragwajczycy są jeszcze bardziej uśmiechnięci i otwarci niż poznani mi dotychczas Brazylijczycy. Daje to pogląd na to co żądni pieniądza ludzie próbowali zniszczyć, ale jak widać ducha tych Indian nie udało się wygonić.

Trzecich ruin w San Cosme y Damian jeszcze nie odwiedziłem ale być może wrócę tam jadąc z Patagonii. Spodobało mi się w Paragwaju.

Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *